Tytuł może niezbyt oddaje prawdę, ale za to bardzo pasuje do dzisiejszego wpisu. Innymi słowy prawdą jest, że COŚ znaleziono, ale nie do końca prawdą, że w szafie, bo tak naprawdę bohaterka tekstu została znaleziona na STRYCHU. A co lub kto jest bohaterką? Niecierpliwy czytacz zapewne już rzucił okiem na zamieszczoną w tekście fotografię i już wie, że nasza bohaterka to stara, dość pokaźnych rozmiarów kawiarka.
Kawiarka jak widać wygląda na wiekową, jej korpus jest mocno zmatowiony i nosi wyraźne ślady użytkowania. Znalazła się przypadkowo, przez lata leżała zapomniana na wspomnianym już strychu, cierpliwie czekając na jej ponowne odkrycie. Z wielu względów jest to niecodzienne znalezisko i niecodzienna kawiarka, która ma swoją historię i dlatego też postanowiłam o niej napisać te kilka słów. Kawiarka trafiła do mojej rodziny dawno temu, jeszcze w czasach PRL, w głębokich latach 80-tych, gdy jak niektórzy pamiętają, wszystkie produkty były mocno deficytowe i trudne do zdobycia w sklepach. Na naszych stołach królowały szklanki w gustownych koszyczkach, w których znajdowała się zaparzona „po polsku” kawa, czyli po prostu zmielona kawa zalana gorącą wodą i okraszona solidnym dodatkiem cukru. Tymczasem w naszej rodzinie pojawiło się urządzenie zupełnie nietypowe i to w do dodatku z egzotycznego kraju! Jak czytamy na tabliczce, produkt pochodzi bowiem z Kuby! Jak zatem trafił do nas? Po gorączkowych poszukiwaniach w pamięci, grono rodzinne ustaliło że kawiarka przyjechała z jednego z turystyczno-handlowych wyjazdów, swego czasu uskutecznianych do innych krajów bloku wschodniego, takich jak Węgry, kraje dawnej Jugosławii, czy nawet Turcji. Przyjechała upchana pomiędzy innymi pakunkami z podobnymi zdobyczami i szybko stała się swoistą ikoną, symbolem innego, wówczas tak odległego i niedostępnego świata. Po prostu duma rodziny, którą można się było chwalić i można było zaskoczyć gości. Dziś można się tylko uśmiechnąć na wspomnienie tamtych czasów, ale wówczas to było naprawdę COŚ!
Na obudowie kawiarki, w jej środkowej części, znajduje się napis „Cupres”, nazwa producenta, od której to kawiarki w Polsce często nazywane były po prostu „kupresami”. Jak sprawdziłam, taki termin jest nawet zawarty w Wikipedii! Słyszałam już wcześniej to określenie, ale tak naprawdę nie wiedziałam od czego się wywodzi, teraz już wszystko jasne! Kawiarka jest cały czas całkowicie sprawa, uszczelki są jeszcze szczelne i po dokładnym umyciu, oczywiście przygotowaliśmy sobie w niej kawę. To duża kawiarka i na kuchni gazowej wyglądała bardzo majestatycznie i dumnie. Fajnie było spróbować kawy przyrządzonej przy jej udziale, w latach gdy była w użyciu byłam jeszcze dzieckiem i tylko z ciekawością przyglądałam się dorosłym podziwiającym naszego kupresa (J) i dyskutujących ze szklanka kawy w ręku, Fajna sprawa, że kawiarka przez tyle lat przetrwała i nadal jest w doskonałym stanie. Cudna pamiątka prawda?
PS
A może Wy też macie jakieś ciekawe artefakty, związane z kawą? Może też jakiś kupres (może były też mniejsze niż nasza WIELKA kawiarka)? A może po prostu stare szklanki z charakterystycznymi koszyczkami lub filiżanki z zastawy babci? Albo jeszcze coś innego, co także ma swoją duszę i pamięta odległe już czasy? Napiszcie do mnie! Może z nimi też wiąże się jakiś fragment historii?