Wakacje się kończą i za chwilę zostaną nam już tylko wspomnienia beztroskich wyjazdów, urokliwych wycieczek i spotkań, które kończą się późno w nocy. Mnie zawsze najbardziej szkoda tych przypadkowych spotkań, które często zamieniają się w inspirujące i niekończące się pogaduchy, w których każdy ma coś do powiedzenia i to na każdy temat. Zawsze mam wrażenie, że w innych porach roku trzeba się jakoś umawiać a latem właśnie nie. Na jednym z takich późnowieczornych posiedzeń na tarasie przyjaciele, wiedząc jak niepoprawnym jestem kawoszem odgadywali jak według nich widzę ich stosunek do picia kawy. Oczywiście ubawiliśmy się nieprzeciętnie a ja obiecałam, że wszystko to odnotuję (no może nie wszystko) i właśnie to czynię. Tekst oczywiście jest z przymrużeniem oka a wszelkie podobieństwa do osób i zdarzeń są jak najbardziej uzasadnione
I tak oto powstała nasza swoista i osobliwa lista typów kawoszy wśród moich trochę zwariowanych znajomych – kolejność przypadkowa
Wąchacz – spozieracz
Nie pije kawy i twierdzi, że ze względów zdrowotnych. My jednak go rozgryźliśmy – on po prostu nie przepada za jej smakiem. Nie mniej jednak z upodobaniem wącha i delektuje się zapachem kawy. I nie ważne czy są to świeżo zmielone ziarna, czy też świeżo zaparzona kawa. Nawiasem mówiąc bardzo sympatyczny, często się uśmiecha. To nasza dusza towarzystwa.
Mlekołak
Lubi kawę, ba, twierdzi że uwielbia kawę. Gdy jednak przychodzi co do czego, okazuje się że pije mleko z dodatkiem kawy Dla niego istnieje tylko kawa z duuuuuuuużą ilością mleka. Czyli nie tylko cappuccino, ale przede wszystkim latte i macchiato. Łaknie mleka. Nasz milusiński mlekołak aktywnie wspiera przede wszystkim przemysł mleczarski w PL i dlatego jest uwielbiany przez rolników.
Kawa’natyk
Budzi się w nim wszelka energia dopiero po spożyciu filiżanki kawy ( moja bratnia dusza). Pije jej generalnie dużo i nie ma większego znaczenia jak parzona byle czarna i mocna. Nie ważna jest również pora podania kawy oraz czy pije ją przed posiłkiem, w jego trakcie czy po. Wszystko jedno byle była. Z drugiej jednak strony ilością energii, którą emanuje w ciągu dnia mógłby spokojnie obdzielić kilka osób Jest jak wulkan, który eksploduje po okresach uśpienia i za każdym razem mocno tym zaskakuje.
Fusiarz
Nie ma najmniejszych szans na zmianę jego przyzwyczajeń. Nie wyobraża sobie dnia bez zalewajki, kawy przygotowanej poprzez zalanie porcji zmielonej kawy gorącą, co tam gorącą, wrzącą wodą prosto z czajnika. Preferuje wielkie kubki z równie wielkim uchem, rozdawane jako firmowe gadżety Nie zawraca sobie przysłowiowej gitary, temperaturą wody, stopniem zmielenia kawy ani nie martwi tym że nie jest pewien czy kawa rosła na odpowiednio nasłonecznionej plantacji w odległej Brazylii. Uwielbiany jest za całą swoją serdeczność a także za niezmienność poglądów i niepodążanie ślepo za modą
Hipster
A to szczere wyznanie najbardziej nas zaskoczyło, moja Droga Są wśród nas kawosze, którym kawa najbardziej smakuje w modnych kawiarniach, gdzie spotykają się zwłaszcza młodzi ludzie i mimo zacnego wieku nie przeszkadza jej, że cały czas miziają oni palcami po dotykowych ekranach swoich smartfonów lub tabletów. I nie ma też dużego znaczenia także to, że naturalnie rosnąca kawa nie ma smaku marcepanu, toffi czy meduzy.
Koneser
Próbuje różnych kaw, różnych metod parzenia, ale równie ważne jest dla niego towarzystwo oraz to w czym kawa jest podana i o jakiej porze dnia. Kawę pije w eleganckich, niekiedy drogich i kruchych filiżankach, palec odgięty, no, jeszcze bardziej odgięty, tak teraz dobrze
Uświadamia nam jednak, że nasz świat składa się z drobnych przyjemności, na które my również mamy przecież duży wpływ.
Tylko z …
W naszym skromnym gronie znalazła się prawdziwy wielbiciel espresso. Pije inną, ale to nie to. Pewnie większość z nas ma tą swoją ulubioną, ale spokojnie potrafi się dostosować do towarzystwa. I chwała mu za to
Alchemik.
No dobrze, na koniec przyznaję, że to ja zostałam tak określona. Cóż, może to i prawda? Fakty są takie że trochę otaczam się w domowym zaciszu wszelkiej maści kolbami, menzurkami, aeropresami czy też dziwnie wyglądającymi czajnikami… Cytat: „znam tak trudne słowa jak chemex, dripper czy crack”. Przygotowaną kawę pijam podobno zawsze na próbę i długo ją komentuję. Obiecuję poprawę w tej kwestii. Dowcipnisi twierdzili nawet, że potrafią wysłać SMS z kawiarki (a tak zapamiętałam to sobie :-))
I tak okazało się, że wszystkich można było jakoś nazwać, choć nie obyło się od awantur :-). Najważniejsze jednak, moim skromnym zdaniem jest to, że jesteśmy skrajnie różni w różnych obszarach naszego życia a potrafimy się spokojnie dogadać a nawet podziwiać się w wielu kwestiach. I dziękuję WSZYSTKIM za przeuroczy wieczór, świetne pomysły a przede wszystkim wyrozumiałość.
Na koniec ciekawa jednak jestem czy siebie zaliczylibyście do jeszcze innej grupy kawoszy?