Mówi się, że można kogoś zarazić swoją pasją. Ja ostatnio przekonałam się, że można nawet kilkulatkę ukształtować na swoją nutę. I mimo, że nie próbowała ona nigdy kawy, to jest już pewna, że jak dorośnie to będzie piła kawę, tak jak ja, z cukrem. Bardzo dobrze wie, gdzie wsypuje się kawę do moki a gdzie wodę. Jednak ostatnio przekonałam się, że o kawie mówimy w domu dużo, bardzo dużo, bo chyba z dziesiąty raz z rzędu czytam córce do poduszki wierszyk „Kawoszka”. Jej obecnie najulubieńszy. Jeszcze nie dostałam kociokwiku tylko dlatego, że wiersz jest naprawdę przesympatyczny. Został napisany przez Jakuba Przebindowskiego (tak tego aktora) a książka ma tytuł „Dzikie zwierzenia i inne zdarzenia”. Wszystkie wiersze są napisane przewrotnie i z pomysłem a opracowanie graficzne Marcina Piwowarskiego książki to przysłowiowa kropka nad i.
Ja jednak nie mogę czytać nic innego tylko ten jej najulubieńszy. Jest o żabie, która nie może żyć bez kawy. Miała synów hydraulików i pojechała ich odwiedzić do Anglii. Nie trudno się domyśleć, jaka ją tam spotkała tragedia już przy śniadaniu. Nie będę zdradzała jak się wierszyk kończy, ale zacytuję króciutki fragment.
„ Żaba siedząc na tapczanie,
piła kawę na śniadanie,
bo twierdziła, że nie może
żyć bez kawy o tej porze.
Wypijając napój duszkiem
z filiżanki z małym uszkiem,
żaba głośno rechotała:
– Kawa to rzecz doskonała!
Już sam zapach powoduje,
że się znacznie lepiej czuję,
a że mam ciśnienie słabe,
pijam tylko mocną kawę….”
Sama kwintesencja poranka… Polecam książkę, bo to jedna z tych, gdzie i dorosły czyta z uśmiechem na twarzy. A przecież, jeśli już dziecko zarażać jakąś pasją to czytanie jest jedną z tych najważniejszych.